Artykuły

Pan Puntila

Dramaty Brechta traktuje się dziś w Polsce na słowo honoru. Wizyta jego teatru,kilka późniejszych premier - bardzo przyczyniły się do rozbicia schematów i konwencji,jakie krzewiły się u nas w okresie,gdy nawet fotografia nie informowała o tym,jak rozwija się teatr poza polskim podwórkiem. Brecht stał się wtedy odkryciem,do którego nie wstydzili się przyznać artyści socjalistyczni. Jego sztuki epickie,odważne,śmiałymi chwytami wyczarowujące na scenie iluzję,a nie poddające się ślepo obowiązkom kopiowania rzeczywistości,przenosiły jak gdyby od nowa do źródeł teatru. Jego ideologia powołująca się w każdej chwili na doświadczenie prostego człowieka,zdała się ludzka arcyludzka,wobec wszystkich prób abstrakcyjnego osądzania świata. Człowiek i wielka metafora jego losu przeciwko abstrakcjom topionym w dosłowności,takie było ówczesne zwycięstwo Brechta i taka jego pomoc dla wyzwalającej się wyobraźni. Ale wyobraźnia wyzwolona już dawno wyruszyła w dalszą wędrówkę. Brecht stał się wspomnieniem i przygodą, która nie utrwaliła się w żadnej formie artystycznej, ustąpiła nowej modzie i nowym nastrojom. A jednak zasługuje on z pewnością na rzetelniejszą ocenę i głębsze wniknięcie w krwiobieg współczesnego teatru. Nie wszystko przecież jest w nim żywe,i wciąż angażuje wyobraźnię,wzruszenia artystyczne, nie wszystko jest wielkim,moralizatorskim dialogiem człowieka ze światem. Myślę,że nawet więcej jest tam konformizmu,który nie polega na czym innym,jak na wykreśleniu dokładnych granic buntu bohatera i jego konfliktów. Brecht był wielką indywidualnością artystyczną, ogarniającą wszystkie sprawy współczesnego teatru. Ale trwałość jego doświadczeń i osiągnięć wydaje się bardzo problematyczna. Jego koncepcje reżyserskie,tak ściśle związane z tekstami,wypływające z nich,są zjawiskiem niepowtarzalnym. Chociażby dlatego,że poza sztukami i adaptacjami literackimi samego Brechta niewiele znajdzie się utworów,które łatwo poddałyby się surowej stylizacji ludowej jego teatru. A stylizacja ta nie ograniczała się przecież nigdy do zewnętrznych efektów; sięgała w głąb,w samą ideę utworu,określała jego widzenie świata była całością synkretyczną,ale tak zwartą,że jedność jej mogła zapewnić tylko indywidualność twórcy;nie wierzę w naśladowców czy kontynuatorów Brechta. Nie można jednak wyobrazić sobie. żeby zniknęły z teatru jego dramaty. Czeka je tylko długi proces praktycznej weryfikacji artystycznej,trzeba będzie przesunąć wiele akcentów. Podejrzewam nawet,że ułożą się one w zupełnie przeciwnym porządku niż dotychczas. Że zwykłą koleją rzeczy ludowość i epickość umkną na plan dalszy,a pozostanie współczesna analiza bohaterów,ich widzenie świata,ich sytuacja wśród komparsów dramatu. To z czym wchodzą do literatury,i jakie jeszcze złudzenia jej odbierają. Najciekawsze wydają się tutaj dwa dramaty,"Pan Puntila" i "Dobry człowiek z Seczuanu",ten pierwszy napisany właśnie w roku 1940. Podpatrzył w nich Brecht dziwny motyw wewnętrznego sporu człowieka. Walka dobrych i złych intencji znana była od dawna wszystkim literaturom ludowym. Ale w XX wieku intencje stały się czynem,ostentacyjnym i pociągającym konsekwencje. I cały konflikt z krainy baśni przeniósł się w rzeczywistość. Brecht pierwszy powiedział o tym dobitnie i z taka swadą artystyczną. Biedna i szlachetna chińska dziewczyna w przebraniu kupca staje się okrutna i bezlitosna jak żołnierz na froncie. Bogaty dziedzic fiński tylko w chwilach trzeźwości,na szczęście nielicznych,traci swą serdeczną sympatie do ludzi,jest bezwzględny i złośliwy, jak tylko mógłby sobie to przedstawić jego najzacieklejszy i najbardziej gadatliwy,socjaldemokratyczny przeciwnik. To są arcydzieła błyskotliwej charakterystyki,precyzji psychologicznej ironii. Bardzo celne i bardzo Gide'owskie rozprawki o człowieku;wprawdzie bez zimnego racjonalizmu autora "Lochów",ale za to z ludowym humorem i temperamentem, w jakimś bardzo bliskim choć złośliwym związku autora z sytuacją. Brecht wdarł się w człowieka,rozgrzebał jego wnętrze,i zadrwił z głupiej niedoskonałości istoty,którą jakże łatwo gardzić,nawet wtedy gdy przy niej jest siła i władza. A pisał to na emigracji,gdy Niemcy Hitlera były u szczytu potęgi. I właśnie w ten sposób najmocniej uderzył w mocarstwową ideologią fuhrera. Ocalał człowieka,pełnego zastrzeżeń,wątpliwości,ironii. Tak rysuje się mi najogólniejszy sens "Pana Puntili". To sztuka nie pozwalająca skostnieć,sztuka przeciwko wszelkiej autorytatywności człowieka. Upraszczając można by powiedzieć: aby żyć nie należy wierzyć w siłę człowieka ale rozumieć jego słabości. Powodem tej notatki stała się premiera "Pana .Puntili"- w Teatrze Dramatycznym Warszawy (reżyser - Konrad Swinarski,scenograf - Tomasz Rumiński, kostiumy - Annemarie Rost). Reżyser jest jedynym u nas uczniem Brechta,wiele miesięcy spędził jeszcze za jego życia w Berliner Ensemble. Ale to zaciążyło na przedstawieniu,bo Swinarski chciał pokazać sztukę po brechtowsku. Udało mu się. Miał ponadto ciekawe i dobrze wypracowane pomysły. Ale całość wymykała się widowni;bo żadne przedstawienie nie powinno być pastiszem. A Swinarski nie wydobył - być może, nie miał na to aktorów - z utworu tego,co z niego najoczywiściej wynika,niezależnie od konwencji teatru Brechta. Nie zawsze było jasne,że bohaterem jest Puntila,a nie jego sługa Matti czy jakakolwiek inna persona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji